2004.10 – moje wakacje na Rodos

Wstęp

Greckie Rodos odwiedziłem na początku października 2004.

Wyjazd

Gdy w Polsce jesień szalała już na całego….

…. a niebo było zasnute grubą warstwą chmur….

… lotnisko w Rodos przywitało mnie gorącym słońcem….

Czyli pomysł wyjazdu późną jesienią nie wyglądał na zły. Niestety – po przylocie na miejsce pierwszy zgrzyt – okazało się, że zamówiony hotel jest “w tej chwili niedostępny”, dlatego biuro turystyczne proponuje w zamian gościnę w innym hotelu. Mimo zapewnień, że nowy hotel będzie “w porównywalnym standardzie, albo wyższym” w pierwszej chwili podszedłem do tego nieufnie.

Hotel Royal Paradise

Jednak po przyjeździe do hotelu okazało się, że Royal Paradise w miejscowości Kalithea naprawde wart jest swoich czterech gwiazdek:

Plan hotelu, który dostajemy przy zameldowaniu się:

Sześć basenów:

Do tego cudowne morze:

Atrakcje w dzień i w nocy….

Do tego super kuchnia i całkiem znośne pokoje – byłem zadowolony z niespodziewanej zamiany hoteli.

Miasto Rodos

Wylegiwanie się na słońcu ma swoje zalety, jednak po kilku dniach pomyślałem, że warto by poznać wyspę. Pierwszym celem podróży było miasto Rodos. Słynie ono z bardzo dobrze zachowanych zabytków, między innymi murów obronnych okalających całe miasto:

Warto również odwiedzić Pałac Wielkich Mistrzów. Wybudowany pod koniec VII wieku naszej ery w tej chwili pełni role muzeum mieszczącym stałe i okresowe ekspozycje.

Wnętrze zdobią rozmaite dzieła sztuki. Jednak najbardziej przykuwają uwagę kunsztowne mozaiki, które są lokalną specjalnością:

Jak widać poniżej, ceny biletów są raczej umiarkowane.

Niestety, nie dane nam jest oglądać jednego ze starożytnych cudów świata. Kolos rodyjski, który wedle przekazów strzegł wejścia do portu nie dotrwał naszych czasów.

Na zdjęciu ponizej wejście do starego portu. Wedle legend kolos stał mając swe stopy w miejscach gdzie dzisiaj znajdują się kolumny:

Warto rzucić okiem na Świątynię Ateny na przedmieściach Rodos….

….i antyczny stadion z teatrem:

Symi

Polecam wyprawę na leżącą o kilkanaście mil morskich Symi – wyspę poławiaczy gąbek. Można się tam dostać jednym z kursujących codziennie promów.

Niesamowity klimat śródziemnomorskiego miasteczka, domki przytulone do stoków gór.:

Jak już napisałem – Symi było światowym centrum poławiaczy gąbek. Dzisiaj, gdy gąbki syntetyczne wyparły gąbki naturalne – sklepy z gąbkami i opowieści nurków zostały tylko atrakcjami turystycznymi:

Warto wybrać się na spacer i dać się zaprowadzić tym wąskim, gorącym uliczkom na wzgórze, które góruje nad całym miasteczkiem.

Ta wspinaczka naprawdę jest warta widoku, który rozpościera się przed nami. Możemy objąc wzrokiem naprawdę spory kawałek morza.

Na pierwszym planie port w Symi – po prawej stronie zacumowany prom, który przywiózł mnie na Symi. Prawdziwy kolos, a z tej wysokości wydaje się malutki.

W głebi – tureckie wybrzeże.

Zachodnie wybrzeże

Już wiem, dlaczego zachodnie wybrzeże wyspy nie cieszy się powodzeniem – zupełnie brak tam hoteli.

Po prostu klimat i stan morza Egejskiego stronie wyspy – delikatnie mówiąc – nie jest najlepszy. Gdy po stronie wschodniej woda w morzu Śródziemnym jest po prostu idealna, strona zachodnia nie zachęca do kąpieli:

Lindos

Kolejne miejsce, gdzie można zapoznać się z starożytną kulturą i architekturą greków.

Niestety, był to dzień, gdy okazało się, że jesień (nawet w Grecji) jest deszczowa…. Ulewa skutecznie ostudziła mój zapał turysty – a szkoda, bo zarówno dobrze zachowana architektura jak i widoki warte były dokładniejszego obejrzenia.

Kamiros

Antyczne miasto Kamiros. Raj dla miłośników archeologii i wykopalisk:

2004.10 – moje wakacje na Rodos
Tagged on: